Wizyta u psychiatry - jak badam i na co zwracam uwagę
- 18 paź 2021
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 30 wrz 2022
Czasem odpowiadam na pytania Pacjentów (i innych osób zainteresowanych) na jednym z portali internetowych. Ostatnio kilka osób pisało bezpośrednio do mnie pytając, w jaki sposób pracuję. – W sumie to żadna tajemnica, więc w dużym skrócie odsłonię mój warsztat pracy.
Pierwsza wizyta trwa z reguły około 40 minut do godziny. Na początku patrzę na osobę, która wchodzi do gabinetu: gdzie chce zająć miejsce, w jaki sposób się porusza, jak jest ubrana, oceniam stan higieny, itp. Później pozwalam pacjentowi swobodnie mówić. Trwa to najczęściej od kilku do kilkunastu minut. Staram się nie przerywać, słucham i patrzę. Z takiego „monologu” można wyłowić bardzo wiele. – Każdy ma własną „mowę ciała”, sposób narracji, słownictwo jakiego używa w kontakcie z psychiatrą. Wstępne badanie (tak, to już jest badanie!) często pozwala mi zadać konkretne pytania, dopytać o – niezbędne dla diagnozy – szczegóły. Staram się nie notować w trakcie badania, a jeśli już muszę, robię to na kartce, uważam, że wpatrywanie się w monitor podczas rozmowy z pacjentem bardzo rozprasza – przede wszystkim lekarza. Po rozmowie najczęściej przechodzę do badania stanu somatycznego (właściwie ten proces odbywa się już w trakcie „monologu” pacjenta – jeśli się wie, na co patrzeć, można wstępnie ocenić na przykład wydolność krążenia i oddechu, ewentualne objawy pozapiramidowe, objawy abstynencyjne, to czy badany jest pod wpływem alkoholu lub leków itp.). Jednak – przynajmniej na pierwszej wizycie i u pacjentów, którzy tego wymagają – mierzę ciśnienie, masę ciała, puls. Niektórzy pacjenci wymagają bardziej precyzyjnego badania stanu „somatycznego” – np. osoby starsze, czy w zespołach abstynencyjnych.
Jeśli badanie uważam za wystarczające, wpisuję wstępną diagnozę, zlecam (czasami) badania dodatkowe, wypisuję recepty, a jeśli jest to potrzebne – wystawiam zwolnienie z pracy.
Wywiad (czyli narracja pacjenta) i ocena stanu somatycznego daje psychiatrze ogromną „bazę danych”. To najczęściej wystarczy, bym mógł ocenić w jaki sposób mogę pomóc osobie przychodzącej po poradę.
Niechętnie posiłkuję się testami psychologicznymi. – Według mnie dają one jedynie pozór „obiektywności”; większość pytań zawartej w sporej części testów można zadać w trakcie zwyczajnej rozmowy – jest to bardziej naturalne.
Testy, podobnie jak badania laboratoryjne są badaniami „dodatkowymi” i służą pomocą w wątpliwościach, a czasami wymaga ich NFZ, by zapłacić refundację za niektóre leki.
Nigdy nie stawiam diagnozy, ani nie leczę w oparciu tylko o testy, lub tylko badanie przez inną osobę (np. innego psychiatrę). – Proszę nie przynosić mi dokumentacji i oczekiwać, że „przedłużę leki” przepisane przez kogoś innego. - Nie zawsze zmieniam leczenie, ale przepisuję je na podstawie własnych obserwacji. – Każdy psychiatra ma swoje metody i swoją „filozofię terapii” i trzeba się z tym liczyć.
W psychiatrii leczenie dobiera się do konkretnego pacjenta, do jego problemów, konstrukcji psychicznej, zażywanych leków, wieku itp. Rozpoznanie jest ważne, natomiast nie „leczę rozpoznań”. Leczę ludzi.
Nie prowadzę konsultacji zdalnych, w szczególności nieznanych mi pacjentów. Uważam, że komunikator internetowy, czy telefon nie zapewniają bezpieczeństwa ani lekarzowi ani leczonemu przezeń pacjentowi. W wyjątkowych przypadkach – na podstawie rozmowy telefonicznej – wystawiam e-receptę, lecz dotyczy to tylko dobrze znanych mi pacjentów i w stabilnym stanie psychicznym. Preferuję badanie „klasyczne”, w gabinecie.
Badanie psychiatryczne to nie tylko rozmowa i opis objawów.
Krzysztof Gil.
Możesz komentować bez logowania. Jeśli chcesz wziąć udział w dyskusji na temat artykułu, zapraszam. - Krzysztof Gil.